Pizzeria. Tak, masz ochotę na pizze.
Wychodzisz z mieszkania, zastanawiając się jedynie jakie dodatki
zamówisz na kruchym cieście. Kukurydza, szynka, ser, pieczarki,
pomidory, a do tego duża, schłodzona wcześniej szklanka Pepsi.
Chowasz ręce w kieszenie ulubionych dżinsów i spinasz mięśnie
przyspieszając kroku, bo właśnie zebrał się silny wiatr,
zwiastujący burzę. Nieprzyjemny powiew wkrada się między
wcześniej ułożone włosy, szybko więc zaciągasz na głowę
kaptur. Zimno. Idziesz jeszcze szybciej, uważnie patrząc pod nogi.
Wsadzasz słuchawki w uszy, włączając przy tym pierwszą-lepszą
piosenkę, starając się jedynie, by czas jak najszybciej Ci
zleciał. Twój wzrok nagle przykuwa niewielkie, białe „coś”
porzucone na szarym, nieidealnie wykończonym chodniku. Podchodzisz
bliżej, chwilę przyglądasz się przedmiotowi. Po stwierdzeniu, że
jest to zwykły, zgubiony przez kogoś portfel bez wahania podnosisz
sztucznie skórzany materiał. Otwierasz zatrzask. Ludzka natura
nakazuje Ci pierwszorzędnie sprawdzić ile banknotów jest w środku.
Zawodzi Cię fakt, że oprócz mnóstwa papierków i starego, ponad
rocznego papierosa w tej przegródce nie ma już nic. Wyciągasz
kartki i czytasz niektóre z nich. Kilka biletów PKP do innego
miasta, które właścicielka musi koniecznie odwiedzać parę razy w
miesiącu. Poza tym jest jeszcze karta gwarancyjna telefonu i
paragony ze sklepów z obuwiem, w których również przebywa zbyt
często. Przeglądasz widoczną część portfela. Wyjmujesz dokument. Patrzysz na
zdjęcie. Widzisz zwyczajną dziewczynę z mocno kręconymi włosami,
widocznym makijażem oczu i charakterystycznym pieprzykiem nad brwią.
Nie znasz, nazwisko też nic Ci nie mówi. Twój wzrok natrafia na
zdjęcie małego, uśmiechniętego dziecka. Stawiasz, że ma syna,
dopiero chwilę później przypomina Ci się jej wiek. Widocznie jest
bardzo związana z młodszym bratem...
Z chęcią pomocy dziewczynie,
postanawiasz oddać znalezisko na policję i to tyle co o niej wiesz.
Bo przecież nie obchodzi Cię, że
jest wredną egoistką, której świat kończy się na czubku
własnego nosa. Nie wiesz, że często nie akceptuje sprzeciwów i
uwielbia stawiać na swoim. Nie masz też pojęcia, że paradoksalnie
lojalność jest dla niej najważniejsza. Jest często bezwzględna, czasem
przesadnie szczera i despotyczna. To po prostu Ona - Lady Marmalade.
Wow.. serce wali mi jak młot.. Zajebiste ! Kurde.. można tu przeklinać? Przecież nie da sie tego opisać bez wulgaryzmów to jak zajbiście to zrobiłaś! Szacun dziewczyno.. szacun...
OdpowiedzUsuń